Google odcina źródełko. Przeglądarki internetowe mogą stracić nawet 80% swojego finansowania

Google odcina źródełko. Przeglądarki internetowe mogą stracić nawet 80% swojego finansowania

Cztery przeglądarki internetowe – Google Chrome, Microsoft Edge, Mozilla Firefox i Apple Safari – od lat dominują na rynku. Choć wydają się być konkurentami, rzeczywistość jest znacznie bardziej skomplikowana. Za kulisami to właśnie Google finansuje większość ich rozwoju, a teraz, w wyniku działań Departamentu Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych, to źródło wsparcia może zniknąć niemal z dnia na dzień.

Google jako główny sponsor rynku przeglądarek

Google od lat płaci olbrzymie sumy Apple i Mozilli za ustawienie wyszukiwarki Google jako domyślnej w przeglądarkach Safari i Firefox. Apple otrzymuje rocznie około 18 miliardów dolarów, natomiast Mozilla – 450 milionów dolarów. W przypadku tej drugiej, kwoty od Google stanowią aż 83% wszystkich przychodów.

Choć Apple nie ujawnia, ile przeznacza konkretnie na rozwój Safari, łatwo oszacować wpływ wsparcia od Google. W 2023 roku Apple wydało łącznie niemal 30 miliardów dolarów na badania i rozwój wszystkich swoich produktów. Tymczasem same wpływy z Google odpowiadają za 60% tej kwoty. Można więc przypuszczać, że płatności te pokrywają zdecydowaną większość kosztów rozwoju Safari.

Microsoft Edge – przeglądarka oparta na Chrome

Microsoft Edge, choć nosi logo Microsoftu, oparta jest na otwartoźródłowym projekcie Chromium, rozwijanym i finansowanym przez Google. Co prawda, Microsoft aktywnie wnosi wkład w rozwój Chromium, ale jego udział jest minimalny – Google odpowiada aż za 94% wszystkich zmian w tym projekcie.

Działania Departamentu Sprawiedliwości USA

Departament Sprawiedliwości USA zarzuca Google praktyki monopolistyczne i chce ukrócić wpływ firmy na rynek przeglądarek. Proponowane zmiany obejmują zakaz zawierania umów z Apple i Mozillą oraz przymusową sprzedaż Chrome. Gdyby te regulacje weszły w życie, Google zostałoby zmuszone do całkowitego wycofania się z finansowania zarówno Chrome, jak i Chromium – co uderzyłoby także w Microsoft Edge.

Mozilla i Apple publicznie sprzeciwiają się tym planom, argumentując, że działania Departamentu zamiast promować konkurencję, zaszkodzą całemu ekosystemowi.

Co nas czeka?

Jeśli Departament Sprawiedliwości postawi na swoim, skutki mogą być katastrofalne dla całego internetu. Wszystkie cztery główne przeglądarki mogą jednocześnie stracić kluczowe źródło finansowania (najbardziej odczuje je Firefox). Choć działania mają na celu ukrócenie monopolu Google, w praktyce mogą osłabić lub nawet zdestabilizować podstawowe narzędzia, z których korzystają miliony użytkowników na całym świecie.

Paradoksalnie, próba ochrony konkurencji może doprowadzić do jej zniszczenia – i osłabić fundamenty współczesnego internetu.

powiązane