George R.R. Martin krytykuje podejście HBO (MAX) do "Rodu smoka"
George R.R. Martin krytykuje podejście HBO (MAX) do "Rodu smoka"
George R.R. Martin, autor kultowej sagi „Pieśń Lodu i Ognia”, po raz kolejny wyraził swoje niezadowolenie z adaptacji jego dzieł przez HBO. Po fali krytyki, jaka spadła na ósmy sezon „Gry o tron”, tym razem obiektem jego uwag stał się „Ród smoka”. Martin, mimo że figuruje w napisach końcowych jako producent wykonawczy, nie kryje frustracji związanej z podejściem showrunnerów oraz stacji do jego materiału źródłowego.
Sukces oparty na książce, porażka wynikająca z cięć
Pierwsze sezony „Gry o tron” były wierną adaptacją powieści Martina i to właśnie ta lojalność wobec książek przyciągnęła miliony fanów na całym świecie. Jednak z czasem, gdy scenarzyści zaczęli odchodzić od oryginalnej fabuły, serial stracił na jakości, co wyraźnie odbiło się na ostatnich sezonach. Podobny problem zaczyna teraz dotykać „Ród smoka”, którego drugi sezon Martin skrytykował w szczegółowym, choć później usuniętym, wpisie na blogu.
Autor wyraził swoje zastrzeżenia wobec uproszczeń fabularnych, które, jego zdaniem, wypaczają dramatyzm historii. Przykładem jest usunięcie postaci Maelora, najmłodszego z trójki dzieci króla Aegona i Helaeny. W książce „Ogień i krew” jego tragiczna śmierć ma kluczowe znaczenie dla fabuły i psychologii postaci, zwłaszcza dla matki, która zmuszona jest wybrać, które z jej dzieci ma umrzeć. W serialu Maelora po prostu wymazano, co, jak twierdzi Martin, zniszczyło jedną z najmroczniejszych i najbardziej emocjonalnych scen w całej sadze.
Efekt motyla, który zmienia bieg wydarzeń
Zgodnie z relacją Martina, pierwotnie zgodził się na pewne przesunięcie wydarzeń, jednak decyzja o całkowitym usunięciu Maelora wywołała efekt domina, który znacząco wpłynął na logikę dalszych wątków. W książkowej wersji, śmierć Maelora i późniejsze tragiczne wydarzenia – w tym samobójstwo Helaeny – doprowadzają do buntu w Królewskiej Przystani. Bez tych kluczowych elementów fabuła traci swoją wewnętrzną spójność i sens.
Autor zauważył, że oszczędności i skróty fabularne mogą być wynikiem problemów budżetowych oraz logistycznych. Jak twierdzi, małe dzieci na planie to wyzwanie, które spowalnia produkcję i podnosi jej koszty. Jednak Martin wyraźnie podkreśla, że te zmiany, choć pozornie nieznaczące, mają poważne konsekwencje dla fabuły, niszcząc subtelności i napięcie, które były podstawą sukcesu jego powieści.
HBO zaciska pasa, a fabuła traci na głębi
Koszt produkcji pierwszego sezonu „Rodu smoka” wyniósł około 200 milionów dolarów, co sprawiło, że drugi sezon musiał być realizowany z większą dyscypliną budżetową. Jak zauważył Martin, większa liczba smoków, rozbudowane sceny bitewne i hektolitry sztucznej krwi sprawiły, że oszczędności musiały pojawić się gdzieś indziej. Ofiarą tych oszczędności padły nie tylko dziecięce postacie, ale także kluczowe wątki, które zredukowano lub całkowicie usunięto.
Skutki tych cięć najbardziej widoczne są w finałowych odcinkach, które Martin porównuje do „przedłużonego trailera” zapowiadającego trzeci sezon. Zamiast budowania napięcia czy zakończenia wątków, które naturalnie łączyłyby się z kolejnymi wydarzeniami, widzowie zostają z niezrozumiałymi skrótami fabularnymi, które bardziej irytują niż wciągają.
Reakcje HBO i przyszłość serialu
Choć wpis Martina szybko zniknął z jego bloga, internetowe archiwa pamiętają, a fani szybko rozprzestrzenili krytyczne uwagi autora. HBO nie pozostało bierne. W odpowiedzi stacja wydała oświadczenie, w którym podkreślono, że zespół kreatywny „Rodu smoka” jest ogromnym fanem książek Martina i choć adaptacje wymagają trudnych decyzji, wierzą, że podjęli właściwe kroki. Zwrócono również uwagę na wysoką oglądalność i entuzjazm fanów, co ma dowodzić, że serial wciąż przyciąga miliony widzów.
Jednak Martin nie kryje obaw przed tym, co może się wydarzyć w kolejnych sezonach. W swoim wpisie zasugerował, że przed fanami są jeszcze większe zmiany, które mogą całkowicie zmienić bieg wydarzeń. „Większe i bardziej toksyczne motyle dopiero przed nami, jeśli ‘Ród smoka’ pójdzie naprzód z niektórymi zmianami planowanymi na sezony 3. i 4.” – napisał Martin, dając jasno do zrozumienia, że dalsze kompromisy fabularne mogą zrujnować to, co stanowiło sedno jego historii.
Czy "Ród smoka" podzieli los „Gry o tron”?
To, co dla widzów i fanów twórczości Martina jest największą wartością jego książek, to złożoność postaci, głębia fabuły oraz logika wewnętrzna, która sprawia, że każda decyzja bohaterów ma swoje konsekwencje. Odejście od tych zasad na rzecz oszczędności czy logistycznych ułatwień może doprowadzić do tego, że „Ród smoka” stanie się kolejnym serialem, który, choć początkowo odniósł sukces, straci swój impet z powodu nieudanych adaptacyjnych decyzji.
Dla HBO jest to z pewnością trudny czas – z jednej strony presja finansowa, z drugiej niezadowolenie fanów, których oczekiwania rosną z każdym kolejnym sezonem. Jedno jest pewne – przyszłość „Rodu smoka” w dużej mierze zależy od tego, jak showrunnerzy poradzą sobie z balansowaniem między lojalnością wobec materiału źródłowego a koniecznością dokonywania oszczędności. A jak ostrzega sam George R.R. Martin, toksyczne motyle już nadciągają.