Franczyzobiorcy Żabki niezadowoleni: „Firma wyciska z nas, co się da”

Franczyzobiorcy Żabki niezadowoleni: „Firma wyciska z nas, co się da”

Franczyzobiorcy Żabki niezadowoleni: „Firma wyciska z nas, co się da”

Od pewnego czasu narastają głosy niezadowolenia wśród franczyzobiorców Żabki, którzy coraz częściej dzielą się swoimi doświadczeniami z prowadzenia sklepów pod szyldem tej sieci. Kluczowe zarzuty kierowane w stronę firmy dotyczą wymuszania nadmiarowych zamówień, zwiększonego nacisku na generowanie zysków oraz niskiej rentowności, zwłaszcza odkąd sieć zaczęła przygotowania do debiutu giełdowego. Firma Żabka stanowczo odpiera zarzuty, zapewniając, że zasady współpracy są przejrzyste i nie wpływają negatywnie na franczyzobiorców.

Narzucane zamówienia i rosnące straty

Marcin (imię zmienione), franczyzobiorca z województwa śląskiego, opisuje trudności, z którymi zmaga się od roku. Jak relacjonuje, franczyzobiorcy są zmuszani do zamawiania towarów, których nie zawsze są w stanie sprzedać. Problem ten szczególnie dotyka sklepów o niższych obrotach, gdzie produkty spożywcze, takie jak pieczywo czy dania gotowe, po prostu się marnują. „Każą nam sprzedawać nawet hot-dogi, a gdy się nie sprzedają, musimy je sami kupować, by zgadzały się tabelki,” mówi.

Według franczyzobiorców, nierzadko prowadzi to do generowania strat na poziomie nawet 5–6 tysięcy złotych miesięcznie. „To ogromne ilości niesprzedanych produktów, które trzeba wyrzucić albo rozdawać, choć i tak za nie płacimy,” mówi jeden z właścicieli sklepu. Narzucane zamówienia nie uwzględniają realnych możliwości sprzedaży danego sklepu, co stawia franczyzobiorców w trudnej sytuacji finansowej.

Więcej audytów, mniej premii

W ostatnim czasie Żabka zwiększyła częstotliwość audytów w swoich sklepach, co dla franczyzobiorców jest źródłem dodatkowego stresu. „Kiedyś audytor mówił po prostu, co trzeba poprawić. Teraz szukają na siłę błędów, by pozbawić nas premii,” zauważa jeden z franczyzobiorców. Utrata premii może wynosić nawet 2 tysiące złotych miesięcznie, co przy niskiej rentowności dodatkowo pogarsza sytuację finansową partnerów sieci.

Zwiększony nacisk na wyniki powoduje, że zasady współpracy bywają zmieniane w trakcie trwania umowy. „Zdarza się, że dochodzi do zastraszania i dziwnych spotkań, na których omawiane są zasady współpracy. Wiele osób po prostu nie radzi sobie psychicznie,” mówi jeden z franczyzobiorców z województwa opolskiego.

Wynagrodzenie poniżej minimalnej pensji

Franczyzobiorcy Żabki, którzy prowadzą sklepy od lat, zauważają, że ich sytuacja finansowa znacznie się pogorszyła. Małgorzata (imię zmienione), która zarządza sklepem w województwie opolskim, twierdzi, że miesięczne zarobki z trudem przekraczają minimalne wynagrodzenie, mimo że spędza w pracy nawet do 350 godzin miesięcznie.

Koszty prowadzenia sklepu są wysokie. Każdego miesiąca franczyzobiorca otrzymuje przelew w wysokości ok. 25 tysięcy złotych, jednak od tej kwoty musi odliczyć 4–5 tysięcy na VAT, 2–2,5 tysiąca na składki ZUS, 1 tysiąc na usługi księgowe, a kolejne kilkanaście tysięcy na wynagrodzenia pracowników. Po doliczeniu innych kosztów, takich jak środki czystości, papier do drukarek i koszty towarowe, wielu franczyzobiorców zmaga się z niedoborem finansowym sięgającym kilku tysięcy złotych miesięcznie.

Nielegalne zatrudnianie pracowników?

Jednym z zarzutów stawianych przez franczyzobiorców jest niemożność zatrudniania pracowników na pełnych etatach w sposób legalny. Jak zauważają, wielu z nich jest zmuszonych oszczędzać na umowach pracowniczych, by jakoś związać koniec z końcem. Gdy problemy finansowe są zgłaszane menedżerom lub partnerom, bywa, że są one ignorowane lub przekładane na dalszy plan.

„Zmieniają zasady w środku współpracy, stosują presję, a czasem nawet zastraszanie,” mówi franczyzobiorca ze Śląska. „Jeśli temat się zaogni, sypią się wypowiedzenia.”

Opinie w internecie: podzielone zdania

Na internetowych forach można znaleźć liczne wpisy, które opisują trudności franczyzobiorców Żabki. Część osób zauważa, że franczyza wymaga ogromnego zaangażowania i prowadzi do przemęczenia, a jednocześnie odpowiedzialność za cały sklep i wszystkie koszty spada na franczyzobiorcę. „Jeśli ktoś się rozchoruje, to ja muszę biec do sklepu. Brakuje bananów? Muszę pożyczać od innych. Franczyzodawca nie przejmuje się takimi problemami,” pisze jeden z użytkowników.

Jednak na forach można znaleźć również pozytywne opinie. „Mam Żabkę od pięciu miesięcy i jestem zadowolony. Moi znajomi też są zadowoleni,” pisze jeden z franczyzobiorców. Inny użytkownik zauważa, że prowadzenie Żabki wymaga umiejętności zarządzania i liczenia, ale jeśli ktoś to potrafi, może uzyskać przyzwoite dochody.

Żabka odpowiada na zarzuty

Żabka stanowczo odpiera zarzuty stawiane przez swoich franczyzobiorców. Przedstawiciele sieci podkreślają, że zasady systemu rozliczeń są jasne i komunikowane franczyzobiorcom już na etapie szkoleń. Według firmy każdy franczyzobiorca ma pełen dostęp do dokumentacji finansowej i może na bieżąco kontrolować swoje finanse za pomocą dedykowanej aplikacji.

Przedstawiciele sieci zaznaczają także, że franczyzobiorcy mają możliwość zwrotu niesprzedanych towarów objętych akcjami promocyjnymi, co ma minimalizować straty. W razie problemów finansowych firma oferuje dodatkowe wsparcie, m.in. poprzez programy refundacyjne, a nawet specjalne ubezpieczenie „Polisa na Biznes”.

Firma podkreśla, że sukces finansowy franczyzobiorcy zależy od wielu czynników, a dodatkowy przychód można generować m.in. dzięki bonusom za wyniki oraz marżom na wybrane produkty regionalne.

Rosnąca presja na zyski – konflikt interesów?

Ostatecznie spór wokół franczyzy w Żabce rodzi pytania o to, na ile duże sieci franczyzowe rzeczywiście wspierają swoich partnerów, a na ile traktują ich jako narzędzie do maksymalizacji zysków. Wzmożony nacisk na wyniki od czasu przygotowań do debiutu giełdowego wyraźnie zwiększył oczekiwania wobec franczyzobiorców, co dla wielu z nich oznacza konieczność pracy ponad siły, przy jednoczesnych trudnościach finansowych.

Choć na forach można znaleźć pozytywne opinie o współpracy z Żabką, głosy niezadowolenia wydają się być coraz bardziej słyszalne, a franczyzobiorcy coraz częściej zadają sobie pytanie, czy ich wysiłek jest warty uzyskiwanych dochodów.

powiązane